Praca dyplomowa kosztuje, to nie ulega wątpliwości. Opłata za dyplom, oprawa, bindowanie, zdjęcia-wszystkie te elementy potwierdzają, jedynie tezę, że publiczne studia w Polsce nie są do końca bezpłatne. Jednak najcenniejszy wydaje się być czas poświęcony tworzeniu pracy dyplomowej, gdy wokół czeka tyle pokus. Student i temu potrafi zaradzić.
Stworzenie własnej pracy dyplomowej wymaga niestety wysiłku, wkładu pracy, wyszukiwania informacji, umiejętności wnioskowania…bywa, że i to za dużo dla przyszłości polskiej inteligencji. Wychowany na przysłowiu „Polak potrafi”, dysponujący wieloma kontaktami student wykłada gotówkę i odkupuje pracę od starszego kolegi, najlepiej z innej uczelni. Wnosi ewentualnie poprawki i tytuł licencjata, magistra ma w kieszeni. Jest to jednak ryzykowny scenariusz. Środowisko wyższych uczelni jest dość zamknięte, a co jeśli oskarżą o plagiat, pozbawią tytułu, a w najgorszym wypadku grożą 3 lata więzienia. I na to jest sposób.
Wystarczy skorzystać z popularnej wyszukiwarki, by znaleźć osoby, a nawet coraz częściej firmy działające legalnie (!), które oferują leniwemu studentowi napisanie pracy dyplomowej. Opcjonalnie można również skorzystać z ogłoszeń w gazecie lokalnej, serwisu aukcyjnego bądź poczty pantoflowej. Jedna z firm oferujących pisanie prac znajduje się we Wrocławiu. Ich cennik zależy od długości pracy oraz dostępności do bibliografii. Każdego klienta traktują indywidualnie, na jego życzenie wystawiają fakturę, wtedy do podstawy ceny (600-2000 zł) doliczany jest podatek VAT.
Ministerstwo Edukacji Narodowej i Sportu umywa ręce, nie zna skali problemu, wszak studenci z reguły nie donoszą na siebie. Uczelnie z kolei są bezradne, jeśli student jest dobrze przygotowany nie są w stanie niczego udowodnić. Jednak coraz częściej zdarza się, że pisanie pracy zastępują egzaminem dyplomowym.
Takie sytuacje będą coraz częstsze w dobie, gdy studiowanie stało się powszechne, a rynek uczelni powiększył się o uczelnie niepubliczne. Student też człowiek obierze łatwiejszą drogę. Może powinniśmy zapytać ile tak naprawdę warty jest magister?